“Czy w dzisiejszych czasach blogi mają jeszcze sens? Wszystko dzieje się na Tiktoku, Youtube i Instagramie oraz w podcastach. Czy ktokolwiek wchodzi jeszcze na blogi?”. Wielokrotnie stykam się z takimi pytaniami. TL;DR: TAK. Zakładaj bloga!
Czy kiedykolwiek straciłaś swoje konto w mediach społecznościowych z powodu złamania jakichś nieokreślonych Zasad Społeczności, zniknięcia danej platformy z rynku albo ataku hejterów, którzy doprowadzili do skasowania Twojego profilu?
Mnie się to zdarzyło dwukrotnie. Wszystkie treści, które tam zgromadziłam, wyparowały. Na szczęście nie było to nic ważnego, bo nadal miałam bloga.
Powinnaś mieć stronę WWW – to być może wiesz, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zastanawiasz się, dlaczego, dlaczego warto inwestować w swoją stronę internetową, gdy już budujesz swoją obecność na mediach społecznościowych. No więc, po pierwsze, pomyśl o swojej stronie WWW jak o swoim cyfrowym domu. To miejsce, gdzie masz pełną kontrolę nad treściami i wizerunkiem, niezależnie od zmian w algorytmach czy politykach platform społecznościowych.
Witryna internetowa to także Twoja profesjonalna wizytówka, która działa dla Ciebie 24/7. Zamiast polegać wyłącznie na krótkich postach czy ogłoszeniach, które są rozproszone i mają bardzo krótki czas życia w sieci, możesz na swojej stronie przedstawić całą swoją działalnośc. Zawszeć pełną historię swojej marki, wartości, i unikalne cechy, które wyróżniają Cię na tle konkurencji. Twoim potencjalnym klientkom da to szansę na lepsze zrozumienie, kim naprawdę jesteś. Może to być kluczowe w budowaniu zaufania i lojalności.
Wreszcie, własna strona to również bezcenne źródło danych o Twoich klientkach! Możesz monitorować ruch i analizować zachowania użytkowniczki Twojej strony, a także zbierać opinie. Narzędzia takie jak Google Analitics czy Piwik pozwolą Ci lepiej dostosować swoje usługi czy produkty do oczekiwań klientek. Podsumowując, posiadanie własnej strony to krok w kierunku pełnej kontroli, profesjonalizmu i lepszego zrozumienia swojej społeczności online.
No dobrze, a jak to się ma do bloga? – być może zapytasz.
W latach 2011-2015 prowadziłam z sukcesem niszowego bloga eksperckiego. Eksperymentowałam przy nim ze wszystkim, co może wiązać się z blogowaniem: motywy, firmy hostingowe, wtyczki, słowa kluczowe, pozycjonowanie, opcje zarobkowe, styl prowadzenia. Ciągle coś zmieniałam, ucząc się sztuki prowadzenia bloga i poszukując swojego stylu.
Jedno było niezmienne. Cały czas publikowałam wartościowe artykuły, które stały się ważnym punktem odniesienia dla mojej grupy docelowej i miały duży wpływ na ich przekonania i rozwój świadomości w temacie, który poruszałam.
Osiągałam wtedy statystyki rzędu 5 tysięcy unikalnych użytkowników (UU) miesięcznie. Ponieważ przewyższało to liczbę moich odbiorców z grupy docelowej (jak mówiłam, był to blog niszowy), wyniki były dla mnie bardzo satysfakcjonujące.
Po kilku latach przestałam aktualizować tego bloga, ale cała treść dalej była dostępna w sieci oraz w publikacjach książkowych. Wtyczki SEO były dalej uzupełnione, linki do serwisu działały, marka procentowała.
Dzięki temu, że zadbałam o SEO (czyli to, żeby moja strona była łatwa do znalezienia przez wyszukiwarki internetowe), ludzie nadal mogli trafiać na mojego bloga i zapoznawać się z jego treścią. Kilkaset opublikowanych przez te lata wpisów było jak kilkaset wici na użytkowników rozrzuconych w Google i różnych miejscach w sieci – bo teksty blogowe się bardzo łatwo udostępnia.
Wiosną 2019 roku, kiedy postanowiłam ostatecznie wyłączyć swoją stronę, statystyki rejestrowały 10-12 tysięcy UU miesięcznie. Ponad dwukrotnie więcej niż kiedy publikowałam regularnie!
Zapewne masz tak, że kiedy trafiasz na jakąś stronę internetową czy profil w mediach społecznościowych, sprawdzasz, gdzie jesteś. W kilka sekund, najwyżej kilka minut, oceniasz wiarygodność danej osoby. Nie zrobiłabyś sobie sesji zdjęciowej u kogoś, kto robi złe zdjęcia, prawda? Potrzebujesz portfolio.
A jeśli zarabiasz na wiedzy? Co może być wtedy Twoim portfolio?
Treści na Twoim blogu.
To nie muszą być teksty, choć roboty wyszukiwarek, które analizują i indeksują strony internetowe – dzięki czemu możesz na nie trafić z Google – wciąż najlepiej radzą sobie właśnie z tekstami. Jeśli nie lubisz pisać długich tekstów, rozważ następujące strategie:
Sama lata po zaprzestaniu prowadzenia tamtego bloga zobaczyłam link do mojego bloga w fachowym artykule na jeden z poruszanych przeze mnie tematów. Jeśli czytelnik specjalistki chciał się dowiedzieć czegoś więcej – mógł znaleźć tę wiedzę u mnie. Mimo upływu lat i pewnego zdezaktualizowania się informacji, nadal byłam polecana jako jedno z najrzetelniejszych i naobszerniejszych źródeł.
Jeśli raz zainwestujesz w swoją markę i obecność w sieci, wypozycjonujesz się dobrze i zostaniesz zapamiętana – będzie to procentowało nawet kiedy zaprzestaniesz intensywnych działań promocyjnych.
Innymi słowy: nie musisz stale aktualizować swojej strony, publikując kolejne teksty tak długo, jak tylko będzie istniała Twoja firma. Możesz przez jakiś czas ostro dociskać gazu (w czym może Ci pomóc wirtualna asystentka), a potem zrezygnować – i Twój biznes nie umrze. Wartościowa, ponadczasowa treść obroni się sama.
Oczywiście lepiej jest utrzymać tempo aktualizacji – Google lubi regularnie dokarmiane strony i wyświetla je wyżej w wynikach wyszukiwania. To kolejny powód, dla którego warto mieć bloga zamiast strony statycznej, na której zmieniasz tylko ceny i dane kontaktowe.
Jeśli jednak masz ograniczony budżet albo wiesz, że za jakiś czas Twoją uwagę pochłonie coś innego, na przykład opieka nad noworodkiem –inwestuj w artykuły na blogu. Wartościowe, ciekawe, dobrze wypozycjonowane. Angażujące społeczność.
Traktuj teksty na blogu jak swoich pracowników, którzy będą przyciągali klientów na Twoją stronę i sprzedawali Ciebie jako eksperta, a Twoje produkty lub usługi – jako rozwiązanie ich problemów.
Robi tak wiele znanych przedsiębiorczyń. Dołącz do ich grona.